Neoromantyczna bajka - Rosyjska dusza

Idź do spisu treści

Menu główne:

Neoromantyczna bajka

Mikołaj Gumilew

Неоромантическая сказка
Николай Гумилев

Над высокою горою
Поднимались башни замка,
Окруженного рекою,
Как причудливою рамкой.

Жили в нем согласной парой
Принц, на днях еще из детской,
С ним всезнающий, и старый,
И напыщенный дворецкий.

В зале Гордых Восклицаний
Много копий и арканов,
Чтоб охотиться на ланей
И рыкающих кабанов.

Вид принявши молодецкий,
Принц несется на охоту,
Но за ним бежит дворецкий
И кричит, прогнав дремоту:

«За пределами Веледа
Есть заклятые дороги,
Там я видел людоеда
На огромном носороге.

Кровожадный, ликом темный,
Он бросает злые взоры,
Носорог его огромный
Потрясает ревом горы».

Принц не слушает и мчится,
Белый панцирь так и блещет,
Сокол, царственная птица,
На руке его трепещет.

Вдруг… жилище людоеда —
Скал угрюмые уступы,
И, трофей его победы,
Полусъеденные трупы.

И, как сны необычайны,
Пестрокожие удавы…
Но дворецкий знает тайны,
Жжет магические травы.

Не успел алтарь остынуть,
Людоед уже встревожен,
Не пытается он вынуть
Меч испытанный из ножен.

На душе тяжелый ужас,
Непонятная тревога,
И трубит он в рог, натужась,
Вызывает носорога.

Но он скоро рог оставит:
Друг его в лесистом мраке,
Где его упорно травят
Быстроногие собаки.

Юный принц вошел нечаян
В этот дом глухих рыданий,
И испуганный хозяин
Очутился на аркане.

Людоеда посадили
Одного с его тоскою
В башню мрака, башню пыли,
За высокою стеною.

Говорят, он стал добрее,
Проходящим строит глазки
И о том, как пляшут феи,
Сочиняет детям сказки.


Neoromantyczna bajka
Przekład: Tadeusz Rubnikowicz

Gdzie horyzont lśnił daleki
Górowały wieże zamku,
Otoczone wstęgą rzeki,
Niczym fantastyczną ramką.

W nim mieszkali zgodną parą:
Książę - smyk nieopierzony
I wiedzący wszystko, stary  
Lokaj, wiecznie napuszony.

W gabinecie Czynów Wielkich
Gromadzono włócznie, wnyki,
By polować na sarenki
I na rozjuszone dziki.

Chcąc uchodzić za chojraka
Książę gna na polowanie,
Za nim biegnie, jak pokraka
Senny lokaj, krzycząc – „Panie,

Za Weledą, groźne wielce
Są zaczarowane drogi,
Tam widziałem ludożercę
Na zwierzęciu z jednym rogiem.

Twarz czerwona, włos zmierzwiony,
Oczy jak gradowe chmury,
Nosorożec rozjuszony  
Rykiem z posad rusza góry”.

Książę pędzi jak w amoku,
Błyszczy na nim pancerz biały,
Na ramieniu siedzi sokół,
Ptak bojowy i wspaniały.

Nagle… leże ludożercy,
Które skała osłaniała
I, leżące w poniewierce,
Pół zjedzone, liczne ciała.

I jak w snach, ciężkich z przejęcia,
Węże, wstrętne dusiciele…
Ale lokaj zna zaklęcia
I magiczne pali ziele.

Nim ołtarzyk przestał dymić,
Ludożercę zdjęła trwoga,
Nawet nie próbował wyjąć
Miecza, którym raził wroga.

Przerażenia nie skrywając,
Traci bojowego ducha,
W końcu, trąbi w róg, wzywając,
Nosorożca, swego druha.

Ale szybko róg odrzuci:
Kamrat na bagnistej łące,
Gdzie zagnały go wyzuci
Ze współczucia, psy tropiące.

Młody książę wszedł jak włodarz
W dom, skąd niosło się szlochanie
I bezduszny, zły gospodarz
Wnet się znalazł się na arkanie.

Ludożercę osadzili
Sam na sam z jego tęsknotą
W wieży mroku. Polecili,
Aby rozwód wziął z głupotą.

Mówią, że on stał się ludzki,
Siedzi w oknie, pali fajkę.
I jak tańczą piękne wróżki,
Opowiada dzieciom bajkę.


 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego