Gdy zaszumi dzięcieliny pole - Rosyjska dusza

Idź do spisu treści

Menu główne:

Gdy zaszumi dzięcieliny pole

Różne

Зашумит ли клеверное поле
Евгений Евтушенко

Зашумит ли клеверное поле,
заскрипят ли сосны на ветру,
я замру, прислушаюсь и вспомню,
что и я когда-нибудь умру.

Но на крыше возле водостока
встанет мальчик с голубем тугим,
и пойму, что умереть — жестоко
и к себе, и, главное, к другим.

Чувства жизни нет без чувства смерти.
Мы уйдем не как в песок вода,
но живые, те, что мертвых сменят,
не заменят мертвых никогда.

Кое-что я в жизни этой понял,—
значит, я недаром битым был.
Я забыл, казалось, все, что помнил,
но запомнил все, что я забыл.

Понял я, что в детстве снег пушистей,
зеленее в юности холмы,
понял я, что в жизни столько жизней,
сколько раз любили в жизни мы.

Понял я, что тайно был причастен
к стольким людям сразу всех времен.
Понял я, что человек несчастен,
потому что счастья ищет он.

В счастье есть порой такая тупость.
Счастье смотрит пусто и легко.
Горе смотрит, горестно потупясь,
потому и видит глубоко.

Счастье — словно взгляд из самолета.
Горе видит землю без прикрас.
В счастье есть предательское что-то —
горе человека не предаст.

Счастлив был и я неосторожно,
слава богу — счастье не сбылось.
Я хотел того, что невозможно.
Хорошо, что мне не удалось.

Я люблю вас, люди-человеки,
и стремленье к счастью вам прощу.
Я теперь счастливым стал навеки,
потому что счастья не ищу.

Мне бы — только клевера сладинку
на губах застывших уберечь.
Мне бы — только малую слабинку —
все-таки совсем не умереть.


Gdy zaszumi dzięcieliny pole
Przekład: Tadeusz Rubnikowicz

Gdy zaszumi dzięcieliny pole,
lub zaskrzypi starodrzewu las,
zamrę, wsłucham się i uzmysłowię,
że i na mnie kiedyś przyjdzie czas.

Ale, gdy na dachu gołębnika,
z ręki chłopca gołąb zacznie lot,
uzmysłowię – ten, co z życia znika
uruchamia smutnych zdarzeń splot.

Nie wart życia zmysł bez zmysłu śmierci.
Odejdziemy, nie jak woda w piach,
ale żywi, ci, co martwych zmienią,
nie podmienią martwych w naszych dniach.

W życiu tym coś-niecoś zrozumiałem,-
znaczy, szkoła życia nie jest zła.
Zapomniałem to, co pamiętałem,
lecz zostało to, co wartość ma.

Zrozumiałem - śnieg w dzieciństwie miększy,
a w młodości zaś zieleńszy las,
zrozumiałem - życia zasób większy,
Ile razy miłość wiedzie nas.

Zrozumiałem przymiot osobliwy,
ludzkość wszystkich czasów łączy nas.
Zrozumiałem - człowiek nieszczęśliwy,
bo za szczęściem goni cały czas.

Szczęście bywa w głupstwa przystrojone.
Szczęścia wzrok jest pusty, pełen skaz.
Biedy oczy bólem przytępione
i dlatego widzą zacność w nas.

Szczęście – widok barwny z samolotu.
Bieda widzi ziemi smutny mat.
W szczęściu często nie ma nic z polotu -
bieda zaś nie zdradza nas od lat.

Też szczęśliwy byłem nierozważnie,
dzięki Bogu - szczęściu zbrakło sił.
Chciałem tego, co jest mało ważne.
Dobrze, że mój los mądrzejszy był.

Kocham was, najdrożsi ludzie-człeki,
i do szczęścia pęd wybaczę wam.
Ja szczęśliwy jestem już na wieki,
bo za szczęściem już nie gonię sam.

Dla mnie - tylko słodkiej dzięcielinki
na oziębłych wargach schronić ciut.
Dla mnie – tylko śmierci odrobinki –
abym mógł smakować życia cud.


 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego