Pamięć - Rosyjska dusza

Idź do spisu treści

Menu główne:

Pamięć

Mikołaj Gumilew

Память
Михаил Гумилев

       Анне Николаевне Гумилевой

Только змеи сбрасывают кожи,
Чтоб душа старела и росла,
Мы, увы, со змеями не схожи,
Мы меняем души, не тела.

Память, ты рукою великанши
Жизнь ведешь, как под узцы коня,
Ты расскажешь мне о тех, что раньше
В этом теле жили до меня.

Самый первый: некрасив и тонок,
Полюбивший только сумрак рощ,
Лист опавший, колдовской ребенок,
Словом останавливающий дождь.

Дерево да рыжая собака,
Вот кого он взял себе в друзья,
Память, Память, ты не сыщешь знака,
Не уверишь мир, что то был я.

И второй... любил он ветер с юга,
В каждом шуме слышал звоны лир,
Говорил, что жизнь — его подруга,
Коврик под его ногами — мир.

Он совсем не нравится мне; это
Он хотел стать богом и царем,
Он повесил вывеску поэта
Над дверьми в мой молчаливый дом.

Я люблю избранника свободы,
Мореплавателя и стрелка,
Ах, ему так звонко пели воды
И завидовали облака.

Высока была его палатка,
Мулы были резвы и сильны,
Как вино, впивал он воздух сладкий
Белому неведомой страны.

Память, ты слабее год от году,
Тот ли это, или кто другой
Променял веселую свободу
На священный долгожданный бой.

Знал он муки голода и жажды,
Сон тревожный, бесконечный путь,
Но святой Георгий тронул дважды
Пулею не тронутую грудь.

Я — угрюмый и упрямый зодчий
Храма, восстающего во мгле,
Я возревновал о славе Отчей
Как на небесах, и на земле.

Сердце будет пламенем палимо
Вплоть до дня, когда взойдут, ясны,
Стены Нового Иерусалима
На полях моей родной страны.

И тогда повеет ветер странный
И прольется с неба страшный свет,
Это Млечный Путь расцвел нежданно
Садом ослепительных планет.

Предо мной предстанет, мне неведом,
Путник, скрыв лицо; но все пойму,
Видя льва, стремящегося следом,
И орла, летящего к нему.

Крикну я... но разве кто поможет,
Чтоб моя душа не умерла?
Только змеи сбрасывают кожи,
Мы меняем души, не тела.


Pamięć
Przekład: Tadeusz Rubnikowicz

      Annie Nikołajewnie Gumilewej

Tylko węże skórę podmieniają,
Czynią tak, by rozwój dalej trwał,
Nasze cele z ich się rozmijają,
My zmieniamy dusze, zamiast ciał.

Pamięć, przez życiowe zawiłości
Nas prowadzi twoja silna dłoń,
Przybliż tych, co żyli już w przeszłości
W ciele tym, nim ja wstąpiłem doń.

Pierwszy: wątły i najbrzydszy w świecie,
Kochający  tylko półmrok puszcz,
Liść opadły, czarodziejskie dziecię,
Jednym słowem wstrzymujące deszcz.

Tkwi przy drzewach i przy rudym psiaku,
Między nimi wieczna przyjaźń trwa,
Pamięć, Pamięć, nie odnajdziesz znaku,
Nie zapewnisz, że to byłem ja.

Drugi... kochał wietrzyk południowy,
W każdym szumie słyszał dźwięki lir,
Mówił – druhem każdy dzionek nowy,
Dywan z trawy jego światem był.

On nie podbił mego serca, przez to,
Że chciał Bogiem oraz królem być,
On wywiesił dumny szyld poety
Na tym domu, gdzie mi przyszło żyć.

Lubię dążącego do swobody,
Żeglarz - strzelec, z dalą za pan brat,
Ach, jak dźwięcznie mu śpiewały wody
I obłoki podążały w ślad.

Spędzał czas w namiocie dość wysokim,
Silne muły czuły wprawną dłoń,
Niczym winem, sycił wdechem słodkim
Pierś Białego z niepoznanych stron.

Pamięć, jak ty słabniesz z każdą zmianą,
Może obcy, a być może swój
Przehandlował wolność roześmianą
Za od lat czekany święty bój.

Znał on głód i poznał poniewierkę,
Niespokojny sen, wędrówki ból,
Ale święty Grzegorz dotknął ręką
Pierś, której nie tknęła żadna z kul.

Ja - ponury i uparty twórca
Tej świątyni, co powstaje w mgle,
Zazdrościłem sławy mego Ojca
W niebie i na ziemi obok mnie.

Serce będzie przepojone żarem
Aż do dnia, gdy stanie jasny mur
I powstanie Nowe Jeruzalem
W moim kraju, wśród rodzimych pól.

Osobliwy wtedy wiatr powieje,
Z nieba się przesączy straszny blask,
Droga Mleczna w kwiat się przyodzieje
Niczym sad oślepiających gwiazd.

Ktoś nieznany, nagle wyjdzie z mroku,
Nic nie powie: pojmę go bez słów
Widząc postać lwa przy jego boku,
Orzeł także towarzyszy mu.

Krzyknę... Są tu ci, co pomagają,
By ktoś mojej duszy oddech dał?
Tylko węże skórę podmieniają,
My zmieniamy dusze, zamiast ciał.


 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego