Menu główne:
Миры летят…
Александр Блок
Миры летят. Года летят. Пустая
Вселенная глядит в нас мраком глаз.
А ты, душа, усталая, глухая,
О счастии твердишь — который раз?
Что счастие? Вечерние прохлады
В темнеющем саду, в лесной глуши?
Иль мрачные, порочные услады
Вина, страстей, погибели души?
Что счастие? Короткий миг и тесный,
Забвенье, сон и отдых от забот...
Очнешься — вновь безумный, неизвестный
И за сердце хватающий полет...
Вздохнул, глядишь — опасность миновала...
Но в этот самый миг — опять толчок!
Запущенный куда-
Летит, жужжит, торопится волчок!
И, уцепясь за край скользящий, острый,
И слушая всегда жужжащий звон, —
Не сходим ли с ума мы в смене пестрой
Придуманных причин, пространств, времен...
Когда ж конец? Назойливому звуку
Не станет сил без отдыха внимать...
Как страшно все! Как дико! — Дай мне руку,
Товарищ, друг! Забудемся опять.
Mkną galaktyki.
Przekład: Tadeusz Rubnikowicz
Mkną galaktyki. Lecą lata. Pustka
Wszechświata mrokiem oczu patrzy w nas.
A ty, duszyczko, przemęczona, głucha,
O szczęściu marzysz -
Co szczęściem zwiesz? Może wieczorne chłody
W cienistym sadzie niczym leśna głusz?
Albo namiętność, którą dla osłody
Raczymy winem, na pohybel dusz?
Czymże jest szczęście? Krótki błysk, nietrwały,
Wytchnienie, sen, pozorny w troskach zwrot...
A gdy się ockniesz – dziki i nieznany
Porywający serce, nowy lot...
Odetchniesz, spojrzysz – zagrożenia nie ma...
Jednak po chwili – pełno wrogów w krąg!
Puszczony w ruch bezmyślnie i niedbale,
Wiruje, brzęczy bez ustanku bąk!
Czepiamy się krawędzi śliskich, ostrych,
Wsłuchując się w brzęczący dźwięk od lat -
Chyba tracimy głowy w sprawach prostych,
W świetle zmyślonych przyczyn, zdarzeń, dat...
Kiedyż to ścichnie? Natarczywe dźwięki
Nie będą przecież w nieskończoność trwać...
Jak strasznie! Dziko! – Szukam twojej ręki,
Kolego, przyjacielu! Chodźmy spać.