Menu główne:
Мелколесье
Сергей Есенин
Мелколесье. Степь и дали.
Свет луны во все концы.
Вот опять вдруг зарыдали
Разливные бубенцы.
Неприглядная дорога,
Да любимая навек,
По которой ездил много
Всякий русский человек.
Эх вы, сани! Что за сани!
Звоны мерзлые осин.
У меня отец -
Ну, а я -
Наплевать мне на известность
И на то, что я поэт.
Эту чахленькую местность
Не видал я много лет.
Тот, кто видел хоть однажды
Этот край и эту гладь,
Тот почти березке каждой
Ножку рад поцеловать.
Как же мне не прослезиться,
Если с венкой в стынь и звень
Будет рядом веселиться
Юность русских деревень.
Эх, гармошка, смерть-
Знать, с того под этот вой
Не одна лихая слава
Пропадала трын-
Zagajniki
Przekład: Tadeusz Rubnikowicz
Zagajniki. Dal niemała.
Blask księżyca wszerz i wzdłuż.
Nagle znowu zapłakała
Janczarami śnieżna głusz.
Droga, taka niewygodna,
Jednak miła w każdy czas,
Po niej różni ludzie, co dnia
Przejeżdżają, raz po raz.
Ech wy, sanie! Godne pieśni!
Przemarzniętych osik dzwon.
Ojciec mój -
I ja wieśniak, tak jak on.
Nie pociąga mnie blask sławy
Żem poeta, zwykły fart.
Tej mieściny zapyziałej
Nie widziałem wiele lat.
Ten, kto bawił tu przejazdem
Widział nasze pola, wsie,
Ten z lubością brzózce każdej
Nóżkę pocałować chce.
Jakże łezki nie uronić,
Gdy z harmonią w mroźne dni
Będzie obok się weselić
Młodość naszych, ruskich wsi.
Ech, harmonio -
Pod twe wycie, każdy wie,
Że niejedna sława wielka
Byt kończyła swój na dnie.